Dlaczego tak trudno nam zaakceptować naszą ciemną stronę ? Dlaczego tak trudno wpuścić w nasze ciało czucie ?
No właśnie to czucie jest sekretem tego lęku przed spotkaniem się z prawdziwymi emocjami, z realnym bólem jakiego doświadczyliśmy w swojej osobistej historii życia. Oswajając swój cień – opuszczając więzienie poczucia winy i obwiniania, dopuszczamy do nas samych przeżywanie własnych emocji, również tych, które z powodów naszych osobistych historii stają się naprawdę trudne do przeżycia. Wręcz przerażające przed zalaniem odczuwaniem. Jak mówią moi nauczyciele Yaacov & Sussana Darling Khan (i to powtarzam w swoim życiu jak modlitwę) jeśli utykasz w życiu, jeśli jesteś w oddzieleniu, w zaprzeczeniu – zadaję Ci pytanie – przed czym się chronisz ? czego nie chcesz czuć ? co jest ukryte pod tym obwinianiem i tą złością na innych ?
Powrócę do tematu złości – dla jasności – użycie złości jest absolutnie konieczne do tego by bronić siebie i swoich najbliższych w sytuacji zagrożenia, w sytuacji dyskryminacji społecznej, rasowej czy światopoglądowej. Potrzebujemy tego narzędzia – to potężna moc. Często właśnie ta energia jest powstrzymywana w nas przez wytresowanych „grzecznych chłopców i grzeczne dziewczynki”. Powstrzymywana, niewyrażona złość staje się podłożem do poczucia wstydu, odrzucenia, bycia niewystarczającym w życiu. To pokład emocji który zamyka nasze ciało na odczuwanie i reagowanie na to co jest. Zamyka nas na przyjmowanie przyjemności, ekscytacji i miłości.
Jeśli jesteśmy skrzywdzeni – zmobingowani przez warunki w jakich dorastaliśmy lub pracujemy – to złość wyrażona jest jak lekarstwo, które może uzdrowić otwartą ranę. Pod warunkiem bezpieczeństwa, opieki, i czasu jaki dajemy temu procesowi. Potrzebujemy się skontaktować z tym co jest pod tym cieniem złości niewyrażonej, potrzebujemy skontaktować się z tym głosem obwiniającym, wstydzącym się i ukrywającym. Często tam ukryte jest dziecko niewysłuchane, wykorzystane przez nieuważnych lub okrutnych opiekunów wtedy kiedy nie miało innej szansy na przeżycie niż ukryć swoje uczucia. Dziś jako dorośli możemy zaprzyjaźniać się z cieniem, wpuszczać światło świadomości do piwnicy, do której wejście kiedyś przykryliśmy dywanem – bo to niebezpieczne, bolące, pełne naszej krzywdy i lęków, łez i smutku, niesprawiedliwości, nieudaczności i niewrażliwości naszych partnerów czy szefów, zarządów i rządów. Któż chciałby wchodzić do takiej czeluści ?
Kontakt z własną raną, danie jej głosu i przestrzeni do wyrażania jest jak katarzis – można to wytupać, wykrzyczeć i wytrząść. Przyjąć odczuwanie dyskomfortu – fizycznie, z poziomu świadomego ciała i objąć to świadomym umysłem. Pozwolić by to co skrzywdzone, zalęknione w nas odzyskało głos – zaprosić w to miejsce w tą przestrzeń postać Unbroken (tego który nie uległ złamaniu – za Yaacov Darling Khan). Każdego dnia – w każdej godzinie i relacji – mamy szansę by powiększać przestrzeń naszej wolności i dostępu do pełnej energii życia.
A co jeśli udałoby się nam zrobić takie doświadczenie by w momencie gdy czujemy narastającą energię rzucenia kamienia winy na innych – na chwilę zatrzymać się biorąc odpowiedzialność za ten gest, wpuszczając świadomość w sytuację i obserwując siebie. I znów nie chodzi o powstrzymywan
ie prawdziwych emocji lecz odpowiedzialne zauważenie siebie i swojej rany, przykrytej dywanem wyparcia. Odpowiedzialności za siebie i swoje zranienie, swój cień.
To ważne aby nasi najbliżsi, koledzy z pracy czy pani w sklepie warzywnym nie stali się ofiarami naszych niewyrażonych emocji. To ważne dla życia w całości abyśmy wzięli odpowiedzialność za swoje zranienia, byśmy byli w kontakcie ze swoją prawdziwą złością – potrafili wydobyć ryk lwa ze swojego gardła nie wtedy kiedy stoi nasz przyjaciel który zrobił głupotę i podrażnił naszą ranę, lecz wtedy gdy wokół nas dzieje się krzywda i słaby potrzebuje wsparcia.
Wejście do ciemnego morza o świcie – 4.18, 1.06., woda ma 17 stopni, ze 150 osobami w celu wolności i pomocy dzieciom w hospicjum w czasach kiedy nie do końca wiadomo czy można się spotykać czy nie, oto siła intencji i energii której potrzebujemy by działać.
Nie ma wolności bez akceptacji swojego cienia i pracy z nim.
Co może nam dać świadoma praca z cieniem i uleczenie swojej własnej rany ? zaufanie energii która przez nas przemawia, odpowiedzi nie przeciwko komuś lecz wzięcia odpowiedzialności za siebie ?
Jeśli czujesz że dzieje się niesprawiedliwość czy możesz sięgnąć po możliwe dla Ciebie środki działania ? czy możesz wyrazić swoje zdanie angażując się w wsparcie dla słabszych którzy bez Ciebie pozostaną bez pomocy . Przykład Aniołów Morza – jest tym co jest dla każdego z nas dostępne jeśli kontaktujemy się z energią, która nie uległa złamaniu (Unbroken). Otwarcie naszego serca na czucie. Wrażliwość w stosunku do tych którzy umierają, w chorobie i samotności – poza swoimi rodzinami.
Wejście do morza w ciemności przed świtem było jak kontakt z cieniem – świadome zanurzenie się w tym co mnie oddziela od świata, zaufanie że odkrywanie dyskomfortu porannego wstania, zimna wody, i tej otaczającej ciemności jest metaforą momentu który przeżywamy w swoim życiu. Kiedy morze jest za zimne, a poranek za ciemny żeby wyjść za domu i wyjście poza ten obszar. Wzięcie odpowiedzialności za swoje Teraz, za falę różnych uczuć jakie przeze mnie przebiegają i zmierzenie się z tym jak z zimną wodą. Czy mogę sobie pozwolić by czuć to zimno ? czuć tą ciemność ? zobaczyć że to ja ? Czy mam odwagę zmierzyć się ze swoim ograniczeniem i zaangażować osobiście by dotknąć swojej rany płynącej z mojej osobistej historii i z zaangażowaniem odszukać to co jest przykryte obwinianiem świata, za to że nie dba o mnie lub jest przeciwko mnie. Odszukać swoją ranę by nie warunkowała mojej reakcji w stosunku do moich partnerów, szefów i kolegów w pracy, sąsiadki czy pani w warzywniaku.
Ten wyjątkowy czas kryzysu w którym przyszło nam żyć, może być katalizatorem wielu zmian w naszym życiu – katalizatorem naszego zaangażowania w realną zmianę. Nasz cień jest potencjałem do odkrywania energii do życia i bycia prawdziwie szczęśliwym. To portal energetyczny przez który dzieje się zmiana, jeśli zaangażujemy się świadomie w odkrycie swojej tajemnicy. Z mojego doświadczenia jako nauczyciela i przewodnika w pracy z grupami i indywidualnymi osobami ta podróż bywa fascynująca pełna odkryć, łez i prawdziwego czucia, odkrywania swojego ciała i jego mocy, odkrywania bolesnych tajemnic swojej przeszłości, które gdy uzdrowione świecą blaskiem wschodzącego słońca.
Z wdzięcznością która ma moc transformacji patrzę na doświadczenie 1.06. i możliwość zanurzenia się w ciemności morza – przekroczeniu granicy metafory w doświadczenie fizyczne. Jednoczesne doświadczenie bycia samej (to jednak ja wchodzę do zimnej wody o świcie) z jednoczesnym poczuciem że jesteśmy wspólnie połączeni siłą energii odblokowanej energii, która odważnie, krocząco została zainicjowana przez kobiety z Pomorza, która miały odwagę wziąć odpowiedzialność za swój zasób. Po latach doświadczeń i poznawania natury życia wiemy że cień jest potrzebny – potrzebujemy umierać, potrzebujemy się schronić, pozwolić sobie na rozkład. To święte doświadczanie bycia delikatną częścią życia. Wzięcie odpowiedzialności za uleczenie swojej rany daje nam przestrzeń do zanurzania się w ciemności i wychodzenia z niej wzmocnionymi i odrodzonymi. Ten wstrząs ciała, który przeżywamy wychodząc z zimnej kąpieli odblokowuje pokłady wstrzymywanej mocy. Potrzebujemy to robić często, potrzebuje tego nasze ciało, które jest żywą tkanką łączącą nas z Naturą. Potrzebujemy zrzucać skóry i zostawiać ciężary, by w to miejsce ze świadomą intencją zapraszać to co jest zgodne z celem naszej podróży przez życie. W mądrości natury cykliczność jest jednym z ważniejszych rytmów – słuchajmy i bądźmy uważni na to o co prosi nasze ciało połączone z czującym sercem i umysłem, który wolny śni świat w którym żyjemy, świat który jest domem dla kolejnych generacji.